środa, 12 sierpnia 2015

Wakacje


Dawno nie pisałam. Postanowiłam troszkę odpocząć od tego zamętu dookoła. Pogoda bardzo nastraja na wygrzewanie się w słońcu. Od poniedziałku jestem na urlopie, staram się wykorzystać każdy dzień i cieszyć się z życia. Wysypiam się, jem to co lubię a czas wypełniam samymi przyjemnościami. Nadrabiam zaległości w książkach, które od kilku miesięcy zalegają na regałach. Najważniejsze, że mamy dużo czasu dla siebie, to trochę przykre, ze przez większą część roku musimy biegać za pracą a tak naprawdę jesteśmy ze sobą przez te dwa tygodnie urlopu. Nie jest tak, że jak pracujemy to nie spędzamy czasu razem, ale to bycie razem jest przytłamszone problemami, codziennymi obowiązkami jest inne. W czasie urlopu po prostu jesteśmy razem, tak zwyczajnie bez pośpiechu.

W ty roku nie mamy konkretnych planów wyjazdowych. Udało nam się już wyjechać na weekend nad jezioro. Było cudownie! Uwielbiam morze, nad które mamy bardzo blisko, ale w tym roku ten wypad nad jezioro przypomniał mi moje dzieciństwo i beztroskie lato nad wodą. Skakanie do wody na "bombę" opalanie na pomoście i piknik nad jeziorem po kąpieli. Jakby czas cofnął się o 20 lat :)
Jeziorko

Na wyjazd nie zabraliśmy rowerów, a samochodem wszędzie nie mogliśmy dojechać dlatego większość czasu poruszaliśmy się na nogach. Było warto bo spacery z domku czy do sklepu czy to nad jeziorko odpłacały się pięknymi widokami.
Postanowiliśmy, że za rok jeżeli będzie z nami Maleństwo to też pojedziemy do takiej głuszy oderwać się od wszystkiego i pobyć w trójkę tylko ze sobą :)

Wierzę w przeznaczenie i w to, że nic nie dzieje się przypadkiem... Urlop musieliśmy przerwać, mężulek wylądował na SOR, te nasze spacerki wyszły mu troszkę bokiem. Dostał zieloną opaskę i nasz cudny wypoczynek zakończyliśmy czekając 4h na lekarza w towarzystwie innych cierpiących pacjentów. Zielony na opasce oznaczał, że można czekać. My mogliśmy, ale zieloni byli też ludzie z wypadków samochodowych, co było bardzo przerażające. Zieloni w sumie byli wszyscy, kiedy pan doktor pobiegł na oddział na godzinę, chcę wierzyć, że do pilnego przypadku. Ktokolwiek kiedykolwiek się tam znalazł wie jakie to "ciekawe" doświadczenie. Okazało się, że na poobijane nogi męża wystarczą leki przeciwbólowe, ale trochę strachu mieliśmy. Stwierdziliśmy, że limit nieszczęść na sierpień już wyczerpany.

To mój dzielny pacjent!

Mama męża jest już po usunięciu paskudy i teraz czekamy z nią na wynik. Wujek po ponad tygodniu wybudził się ze śpiączki, miał dziś okazję pogadać z synem, którego długo nie widział. Jest bardzo pokiereszowany, ale wierzymy, że to jeszcze nie jego czas. Będzie dobrze!!!



7 komentarzy:

  1. Oczywiście Olu, że będzie! :) Inaczej być nie może - zawsze tak powtarzam i zawsze się sprawdza :)
    Odpoczywiajcie, cieszcie się sobą i ładujcie baterie - udanego urlopu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzystamy ile wlezie z tego czasu razem i odpoczywamy jak nigdy:)

      Usuń
  2. Uf. Dobrze, że z Mężem nic poważnego. Wierzę, że Wasi bliscy też usłyszą dobre wieści.
    Korzystajcie z wypoczynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się kończy granie w piłkę bez rozgrzewki. Mężuś przecenił swoje siły i potem na urlopie sforsował kontuzje. Napisałam do Ciebie maila:)

      Usuń
  3. Pewnie ze będzie dobrze! Ta "zielona" przygoda męża całkiem niepotrzebna ale dobrze ze nic groźnego mu się nie stało.Leniuchujcie i cieszcie się sobą.Buziaki z nad morza ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszcie się morzem i urlopem! Za pozdrowienia dziękuję również z nad morza:)

      Usuń
  4. No limit wyczerpany teraz już same pozytywne wiadomości proszę :) My niestety nie mamy urlopu z mężem ... i nie mamy kiedy pobyć ze sobą tak na prawdę tak na spokojnie :(

    OdpowiedzUsuń