Potrzebowałam kilku dni odpoczynku dlatego to moje milczenie. U mnie nadal
dużo się dzieje i nadal „nie ogarniam”. Wypatruję pożółkłych liści na drzewach i ciepłego
deszczu, który oczyści moje otoczenie z tej letniej zawieruchy. Lubię jesień,
jest dla mnie bardziej kolorowa niż inne pory roku niesie spokój i
wyciszenie. Czekam bardzo na tegoroczną. Tymczasem na moim parapecie zamieszkał PAN WRZOS
|
Pan Wrzos:) |
Moja teściowa pozbyła się paskudy na r… wycięto złośliwca,
na szczęście w całości (miała go na skórze). Nie ma przerzutów. To, że był to jednak paskuda na „r”
bardzo ją zmartwiło. Ale w sumie wynik bardzo dobrze rokuje bo wszystko co złe
zostało wycięte, a rana mimo, że duża dobrze
się goi. Musimy teraz o nią dbać, a ona sama na siebie uważać i się obserwować.
Koniec z opalaniem i papierosami, z
którymi chyba ciężko będzie się jej rozstać. Kamień spadł nam z serca, będzie
dobrze. Obserwowanie teściowej przed wizytą u lekarza, zestresowaną smutna i
zmartwioną jak i po wyjściu z gabinetu, kiedy cieszyła się, że udało się jej po
raz kolejny uciec przed chorobą, było bardzo budujące. Wszystkie problemy, w
obliczu choroby i utraty bliskich, przestają mieć znaczenie. Teściowa ożyła, korzysta
z tego „biletu” który dostała, odwiedza rodzinę, planuje co będzie robiła w
święta, zastanawia się czy będzie kupować naszemu Cudowi wózek czy rower. A ja uczę
się doceniać właśnie takie cuda, które się dzieją obok, jednym z ostatnich, który się
wydarzył jest właśnie wynik teściowej. Dziękuję wam za modlitwę i wsparcie właśnie w tej sprawie.
A u nas się dzieje...
Mieliśmy wczoraj wizytę w domu pani z OA. Zjawiła się zapowiedziane, ale nieoczekiwanie.
Niestety z powodu dużej odległości od naszego OA, gościliśmy pracownika naszego
wojewódzkiego ośrodka. Na wstępnie powiem, ze Panie z ośrodków lubią dzwonić do
mojego męża, tak też było tym razem mąż był od kontaktów i ustalania szczegółów. Robimy zakłady, że TEN telefon też zadzwoni na jego numer. Umówiliśmy się po moje pracy, mój mąż akurat miał wolne więc podjął się posprzątania. Nie mamy w domu jakiegoś masakrycznego bałaganu, raczej przeciwnie lubimy porządek, ale i tak Mężu cały dzień sprzątał, bardzo ale to bardzo dokładnie. Łącznie z wykąpaniem psa. Kiedy prawie spóźniona po pracy wleciałam do domu, porządki trwały nadal... Pani niespóźniona chwilę po mnie zadzwoniła do drzwi... Dzień wcześniej upiekłam sernik, który o dziwo nie opadł. Mąż chował jeszcze odkurzacz i poprawiał koszulę, kiedy Pani zdejmowała buty. W całym tym zamieszaniu, z sernikiem na talerzu przywitałam Panią. Zapach sernika nafaszerowanego wanilią spowodował, że i na jej talerzyku po chwili wylądował kawałek ciasta. Było miło, a stres po chwili rozmowy minął.
Mieliśmy do wypełnienia 3 kartki z kilkoma pytaniami. Pani nie chciała się narzucać i było widać, że stara się nie być zbyt wścibska. Zadawała pytania i zapisywała nasze odpowiedzi, ale już nie prosiła o ich rozwijanie, tak na przykład było w przypadku pytań o niepłodność. To my ją zachęcaliśmy do obejrzenia mieszkania, bo ona nawet nie chciała wszystkiego zobaczyć.
Zrobiłam też małą wtopę, za którą pod stołem dostała od męża kopniaka... Pani używała często słowa "bezpłodni" zwróciłam jej uwagę, że jest różnica między "bez" a "niepłodni". Wiem, że to było niepotrzebne, ale zawsze mnie drażni jak ktoś tak rzuca słowami,a nie rozumie ich powagi i znaczenia.
Potem chwilę porównywaliśmy nasz OA i ten w którym pracuje nasz gość. Upewniliśmy się, że dobrze wybraliśmy, z jej słów wynikało, że pewnie teraz czekalibyśmy jeszcze na szkolenie. Odradziła nam też nasze okoliczne sądy, mówiła, że są problemy i wszytko długo trwa. Pani chyba była zadowolona z wizyty, tak nam powiedziała i też taką opinię nam wystawi. Na koniec powiedziała, że jesteśmy gotowi na szkolenie i odrobiliśmy lekcje (to chyba tak przy okazji września). Spotkanie trwało 1,5 godziny.
Mężu był tylko niezadowolony z jednej rzeczy... Pani w protokole zapisała "mieszkanie czyste" a mężu- mój perfekcyjny Pan domu, chciał otrzymać opinię "bardzo czyste";) chyba liczył, że Pani będzie latać z białą rękawiczką. Muszę teraz sama docenić jego ciężką pracę.
A w przyszłym tygodniu szkolenie...aaaaaaa!!!!