Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czekanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czekanie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Szczęście

Dla każdego szczęście inaczej wygląda. Moje szczęście właśnie siedzi na kanapie i zajada domową pizze, zrobioną na szybko po wizycie w OA. Wieczorem wróciliśmy po umówionym spotkaniu w ośrodku. TAK jestem teraz szczęśliwa w takiej mało wyjątkowej chwili. Siedząc na kanapie, rozmawiając z mężem o głupotach. Dobrze, że mamy siebie.
Nie wiem jak się czują kobiety, które dowiadują się, że są w ciąży, ale ja dzisiaj zobaczyłam na moim adopcyjnym teście ciążowym dwie kreski. Czekam... pewnie nie 9 miesięcy ;)

Serducho znalezione na plaży :)
Na spotkaniu mieliśmy do omówienie drzewa genealogiczne naszych rodzin - genogramy. Musieliśmy o każdym członku naszych rodzin coś opowiedzieć. Panie zadawały nam pytania i prosiły o ocenianie relacji rodzinnych. Nie poszło jak po maśle, było kilka trudnych momentów, ale Panie nas nie wyrzuciły z gabinetu więc mamy ten etap zaliczony. Bardzo ciekawe doświadczenie tak trochę z boku popatrzeć na swoja rodzinę, pewnie zachowania i relacje mają swoje wytłumaczenie w dziejach naszych przodków. Pewnie gdyby nie adopcja nie dowiedziałaby się tyle o swojej rodzinie i o sobie. Tym spotkaniem zakończyliśmy zajęcia indywidualne.
Troszkę podpytałam o warsztaty. Spotkań na kursie będziemy mieli ok 10-cu. W grupie będzie 6 par razem z nami, jesteśmy bardzo ciekawi kogo tam poznamy, mam nadzieję że dużo się dowiemy i będziemy z ochotą chodzić na spotkania.

Jestem szczęśliwa :)

środa, 8 lipca 2015

Kolejny początek

Kolejny początek, bo 3 lata temu zaczęliśmy "tradycyjne" starania, a teraz mamy nowy początek... początek czekania na nasz skarb ukryty w jednym z kilku polskich Ośrodków Adopcyjnych...

Jestem w takim momencie życia, w którym  zapominam o miesiącach stań, lekarzach i diagnozie- dzieci raczej nie będzie. Czas, który minął. Czas który był najtrudniejszym okresem w moim życiu, pełnym lęku, obaw, smutku i rozgoryczenia. Po próbach leczenia, które niewątpliwie poprawiły nasz stan zdrowia i wpłynęły na styl życia, zaczęliśmy być zmęczeni, oczekiwany CUD nie przyszedł. Tak po prostu nie było nam dane.
Nie zdecydowaliśmy się na in vitro, a zapukaliśmy do OA.
I wtedy wydarzył się pierwszy mały cud po wizycie, oboje poczuliśmy ulgę i wewnętrzny spokój. Tak - to jest nasza droga, trochę kręta i wyboista, ale zaprowadzi nas do szczęścia.

Jesteśmy już po kilku spotkaniach indywidualnych i testach psychologicznych czekamy właśnie na wyniki jak nam poszło. Mimo iż cały proces troszkę nas stresuje, wiemy, że każda kolejna wizyta przybliż nas do odnalezienia naszego zagubionego skarbu- Dziecka. Chciałabym tu zapisywać wszytko dla NIEGO, być może nie będziemy wiedzieli za wiele o jego najwcześniej etapie życia  dlatego to co tu będę zapisywać będzie jego historią jego POCZĄTKIEM.